Wyprawa z Bogiem i Braćmi w dziewiczą przyrodę Mazur i Czarnej Hańczy.

Ku naszej przygodzie wyruszyliśmy dnia 8 lipca 2016 roku o godzinie 18:00 z pod plebani Parafii Przemienienia Pańskiego. Naszą grupę pod przewodnictwem księży Piotra i Janusza, stanowili Bracia Mężczyzn św. Józefa działającej właśnie tutaj. W naszej wyprawie wzięli udział także synowie, łącznie czternaście osób. Po zapakowaniu ekwipunku wyruszyliśmy busem na dworzec główny w Krakowie , w drodze przeżywając ostre hamownie ,które sprawiło ,że nasz kierowca utrzymywał już znaczą odległość za pojazdami przed nim. Po krótkim postoju autobusem udaliśmy o godzinie 20:00 się do Suwałk. Podróż trwała całą noc do godziny 7:00 rano , wszyscy znosili ją dzielnie , pomimo oczywistych niewygód ,braku możności wyprostowania się i ułożenia do snu. Czas umilaliśmy sobie na poznawaniu nowych ludzi i rozmowach z nimi, a także słuchaniu muzyki i śnie. Jeden z braci ułożony w przejściu między fotelami , słuchał dźwięków silnika. Suwałki 9 lipca w godzinach porannych przywitały nas lekkim deszczem i chłodem powietrza , co po długiej podróży mogło męczyć, jednak ufni Bogu i modląc się o powodzenie naszej misji otrzymaliśmy nagrodę w postaci dnia ,który umożliwiał rozpoczęcie naszej wyprawy.

Opuszczając Suwałki udaliśmy się nad Jezioro Wigry pod Stary Folwark, gdzie mieliśmy przygotować nasze kajaki na spływ szlakiem Czarnej Hańczy. Łącznie wypłynęło siedem osad. Jednym pływanie szło lepiej innym gorzej, ale po kilku godzinach wszyscy załapali właściwe tempo i sprawnie poruszali się na wodzie.

Rzeka przywitała nas swoim pięknem fauny i flory. Nie potrzeba nam świata , to świat musi zobaczyć tą piękną okolicę po której św. Jan Paweł II, pływał ze swoimi studentami jako '"wujek" pokazywał im Boga, w najmniejszym robaczku, źdźble trawy. Woda niejako wołała "popłyńcie ze mną", zachwyćcie się moim pięknem i Stwórcą ,który mnie stworzył. To tutaj w ciszy tego miejsca przychodziły nam go głowy różne myśli, dokąd zmierzamy, po co to wszystko, jak się kierować w życiu, aby być prawdziwie szczęśliwym. Odpowiedź nasuwała się jedna ,tylko trwanie z Bogiem i w szacunku do siebie, drugiego człowieka i szacunku dla naszego domu Ziemi, która została nam dana w depozyt, można być naprawdę wolnym i szczęśliwym. Wody wijąc się leniwie przez zielony dywan traw, drzew i kwiatów doprowadziły nas do pierwszego postoju u Pana Wiesława na polu biwakowym niedaleko Frącek. Urokliwe miejsce w którym, przebywali także inni podróżnicy. Po rozbiciu namiotów i przygotowaniu kolacji, a ponieważ mieliśmy ze sobą dwie gitary i kilku gitarzystów i perkusistę, zaczęliśmy śpiew, który niósł się przez tą spokojną okolicę. Zaczęliśmy od przygotowania pieśni religijnych, ale pojawiło się też wiele przebojów polskiego rocka i muzyki rozrywkowej. W tej przyjemnej atmosferze upłynął nam wieczór, który szybko zniknął w ciemnych ramionach nocy. Udaliśmy się na spoczynek. Zanurzeni w głębokim śnie, doczekaliśmy poranka, który leniwie jakby nie mogąc otworzyć oczu, przywitał nas dźwiękami lasu i śpiewem ptaków. Po pysznym śniadaniu ,które obfitowało nawet we włoskie sery i szynkę parmeńską, ale też i zwykłe konserwy, zaczęliśmy przygotowania do Mszy Św, którą mieli odprawić nasi księża. Oprawę muzyczną, którą mieliśmy doskonale opracowaną wprowadziliśmy w czyn. Ktoś wpadł na pomysł ,aby zaprosić na nabożeństwo innych ludzi przebywających na tym obozowisku. Jeden z braci udał się i oznajmiając, że zostanie o godzinie dziewiątej odprawiona polowa Msza Św, a ponieważ była to niedziela 10 lipca wiele osób pojawiło się i wspólnie zaczęliśmy w modlitwie dziękować Bogu, a także prosić. Nawet właściciel Pan Wiesław nieśmiało modlił się za krzakiem bzu, dyskretnie poruszając ustami i robiąc znak krzyża na piersi.

Posileni ciałem Pana i z radością serca opuściliśmy nasze obozowisko i udaliśmy się naszą wodną autostradą, ku dalszej przygodzie. Po drodze ,niektórzy z nas odkryli ducha rywalizacji i powstał swoisty maraton kajakowy, który zastąpił nam siłownię i co poniektórym zmniejszył ilość skóry na palcach. Po drodze na przemian żartowaliśmy, rozmawialiśmy i zachwycaliśmy miejscem w którym coraz lepiej wszyscy się czuli. W drodze próbowaliśmy lokalnych specjałów, kartaczy, sękaczy, wiejskich zup na deser pysznych jagodzianek, a także potraw które znamy z naszych stołów, jak rosół i kotlet schabowy z ziemniakami i kapustą. Wszystko było bardzo pyszne, a wysiłek spalał jedzenie niczym piec Martenowski. Tak minął nam cały dzień i zbliżyliśmy się do naszej kolejnej przystani .Tym razem była to piękna drewniana leśniczówka niedaleko Dworczysk. Wielu z naszych braci jest zapalonymi kibicami piłki nożnej, a nawet Ci którzy jej nie znoszę stwierdzili ,że trzeba zobaczyć finał mistrzostw Europy Portugalia-Francja. Po pysznej kolacji przygotowanej przez właścicielkę, pojawił się na niej placek ziemniaczany zapiekany, a w środku mięso mielone i polany sosem z kurek, udaliśmy się do naszej strefy kibica, który znajdowała się przy wystawionym w oknie telewizorze i ustawionych w rzędzie ławkach. Całe szczęście ,że żaden z nas nie jest zapalonym hazardzistą i nie przyjmowaliśmy zakładów, bo tylko jedna osoba ,która typowała zwycięstwo Portugalii, wróciła by bogatsza do domu, a reszta chyba autostopem. By mieć siłę ,na kibicowanie i aby ciało nabrało witalności, poprosiliśmy właściciela, aby rozpalił saunę i trzy razy jak piejący kogut, zanurzyliśmy się w zimnych wodach rzeki. To było swoiste nabranie mocy na kolejny dzień i noc, która przyszła tak szybko i zaprosiła nas na spoczynek. Jednak zanim to nastąpiło postanowiliśmy rozpalić ognisko, upiec kiełbasę i zaśpiewać naszej rzece, która tak łaskawie nas przyjęła.

W głębokim śnie doczekaliśmy poranka 11 lipca, gdzie przywitała, nas pyszna jajecznica na boczku, a także dżemy , białe regionalne sery. Po śniadaniu zaczęliśmy przygotowania do Eucharystii, która odbyła się na drewnianym tarasie tuż nad rzeką. Jej szum niejako śpiewał z nami wielbiąc Boga. Dziękując za gościnę i odpływając dalej czekaliśmy co przyniesie nowy dzień.

Płynąc między trawami, minęliśmy człowieka w podeszłym wieku, który siedząc na drewnianym molo z akordeonem w rękach śpiewał nam piosenkę wojskową "wojenko-wojenko" niejako dodając nam otuchy do dalszego wiosłowania. Zatrzymaliśmy się na odpoczynek i posiłek na pięknym zakolu, gdzie część z nas zażyła kąpieli i wszyscy zjedliśmy pyszny posiłek, który sprzedawany z przyczepy campingowej "Niewiadów" smakował lepiej niż najlepszej restauracji. Rzeka niosła nas w stronę rezerwatu i dziewiczego lasu, który szumiał zapraszając w swoje wnętrze. Jednak tutaj poczuliśmy potęgę przyrody, wichru, deszczu, a także gradu i uderzeń piorunów, które pokazały kruchość naszych istnień. Ufni, że nic się nam nie stanie, bo w końcu płyniemy z misją ewangelizacyjną słyszeliśmy głos Jezusa, który powiedział do Piotra, kiedy ten zaczął tonąć w jeziorze "Dlaczego zwątpiłeś, małej wiary". Burza ustała i niejako wskazała nam miejsce spoczynku, którym okazała się stara PTTK-owska osada Mikaszówka. Po zabezpieczeniu kajaków i przebraniu w suche ubrania udaliśmy się na kolację, gdzie jak się okazało właściciel posiadał jeszcze dwie gitary i bongo, które sprawiło ,że ten wieczór przerodził się w swoisty koncert pieśni religijnych i świeckich. Goście, którzy tam byli dołączyli do nas ulegli sile naszej grupy. Były tańce i dedykacje. Właściciel stwierdził, że prowadzi to schronisko dwanaście lat, ale czegoś takiego jeszcze nie widział, a ponieważ okazał się fanem religijnej pieśni "shema israel" bisowaliśmy ją trzy razy. Po wielu wyrazach wdzięczności udaliśmy się na sen, który dniu pełnym przygód okazał się zbawienny.

Poranek 12 lipca obudził nas sennym deszczem, a my tradycyjnie zaczęliśmy przygotowania do kolejnej Eucharystii, nasz śpiew i modlitwy, roznosił się po całym obozowisku. Komunia dała nam moc na kolejny dzień. Po śniadaniu i przygotowaniu sprzętu ruszyliśmy ku następnej przygodzie. Deszczowy dzień zatrzymał nas na zupę w przystani, gdzie przeczekaliśmy deszcz. Mijając jeziora Mikaszewo i Paniewo, a także kilka śluz wodnych przez które mieliśmy się przeprawić dotarliśmy do ostatniej, która okazała się nieczynna. Tutaj jak nasz patron św. Józef wykazaliśmy się zaradnością i siłą, biorąc na swoje ramiona kajaki i przeprawiając się lądem. Po zwodowaniu kajaków dotarliśmy do naszego ostatniego postoju Stanicy płaskiej. Gdzie późnym wieczorem właściciel zaproponował nam spanie w gotowym namiocie na drewnianej podłodze. Ucieszyło nas to i przygotowaliśmy nasze posłania. Po obfitej kolacji, niektórzy z braci skorzystali z sauny i znów trzy razy zanurzyli się w rzece, która jak na filmie pokazała nam widoki niczym z najlepszych zdjęć National Geographic.

Udaliśmy się następnie na spoczynek. Środa 13 lipca przywitała nam obfitymi opadami deszczu i tutaj po śniadaniu i kąpieli , zaczęliśmy suszyć i przygotowywać nasz sprzęt i kajaki do powrotu do domu. Wyruszyliśmy o godzinie 13:00 w stronę Augustowa , a stamtąd o godzinie 16:00 pociągiem do Krakowa. W przedziałach grając na gitarach umilaliśmy sobie czas i innym pasażerom. Kierownik pociągu o gabarytach Andrzeja Gołoty, stwierdził jednym zdaniem "po prostu Wam zazdroszczę". Tak, ze świetnym humorami dotarliśmy do naszego królewskiego miasta, gdzie czekał już na nas bus który zabrał nas do domu. Mamy w Polsce demokrację i demokratycznie wybraliśmy księdza Piotra jako organizatora kolejnej naszej wyprawy.



Jeśli jesteś i czujesz się mężczyzną, chciałbyś z nami studiować słowa Pisma świętego, rozmawiać na tematy wiary i życia codziennego, małżeńskiego, relacji z dziećmi i w rodzinie. Chcemy zaprosić Cię do naszej grupy "Mężczyźni św. Józefa", która działa przy parafii Przemienia Pańskiego w Libiążu. Katolicki mężczyzna może mieć serce jaskółki, ale i potęgę góry, ma być liderem dla swojej rodziny i dla innych. Może to właśnie na Ciebie czeka Jezus i my jako Twoi Bracia.


Social Media
Obserwuj nas


Aktualności
Co u nas słychać ?
Spotkanie
Nasze kolejne spotkanie odbędzie się w środę 4 października 2017 o 17.00 w kościele Przemienienia Pańskiego w Libiążu. Rozpoczniemy Eucharystią, następnie przejdziemy na plebanię gdzie będziemy rozważać Pismo Święte i rozmawiać o nauczaniu LINK DO NAUCZANIA. Zapraszamy wszystkich mężczyzn z naszej Parafii i nie tylko, którzy pragną szukać czegoś więcej.
Social Media
Obserwuj nas


Aktualności
Co u nas słychać ?
Spotkanie
Nasze kolejne spotkanie odbędzie się w środę 4 października 2017 o 17.00 w kościele Przemienienia Pańskiego w Libiążu. Rozpoczniemy Eucharystią, następnie przejdziemy na plebanię gdzie będziemy rozważać Pismo Święte i rozmawiać o nauczaniu LINK DO NAUCZANIA. Zapraszamy wszystkich mężczyzn z naszej Parafii i nie tylko, którzy pragną szukać czegoś więcej.