Pan Bóg czuwa nad wariatami

Ze skompletowaniem grupy chętnych na tegoroczny spływ kajakowy nie było problemu. Na wieść o wyjeździe od razu zgłosiła się grupa 24 śmiałków gotowych podjąć wyzwanie spędzenia ze sobą i z przyrodą kilku dni. Początkowo wybór padł na Biebrzę – szeroko rozlaną rzekę, blisko granicy z Białorusią. Jednak ostatecznie trafiliśmy na Rospudę. Niektórzy zastanawiali się czy zastaniemy tam przykutych do drzew Ekologów, czy faktycznie stan wody będzie tak niski, że trzeba będzie ciągnąć za sobą kajaki… Rzeczywistość okazała się dla nas jednak łaskawa. Dzika przyroda, dobra pogoda i oczywiście fantastyczni ludzie !

Podróż mija szybko. Mimo ciemności, za oknami oglądamy wschodnią „Polskę B”. Całe szczęście, że autobus PKS opanowaliśmy prawie w całości – dzięki temu jest możliwość zajęcia wygodniejszych miejsc. Później przesiadka w Augustowie i start w Bakałarzewie. Dla niektórych z nas to pierwsze „kajakowanie”. Okazuje się, że łatwiej kierować autem niż kajakiem. Ale po kilkunastu minutach wszyscy wchodzimy w dobry rytm i kilometry zaczynają „uciekać”.

Pierwszy nocleg to tajemnica. Planowaliśmy w innym miejscu, jesteśmy w innym. Ale szybko orientujemy się, że to miejsce najlepsze i że nie trafiliśmy tam bez przyczyny. Stary młyn, dzisiaj niewielka elektrownia wodna zamieszkała przez wspaniałą rodzinę z piątką dzieci. Na podwórku pasą się piękne konie, na których córka Gospodarzy zdobywa nagrody w jeździectwie. Do tego dobre jedzenie, wieczorny grill i sauna – to wszystko na co czekaliśmy cały rok. Na wstępie krótka rozmowa: jesteście z Libiąża? Kopalnia JANINA? Znam ! Przez wiele lat woziłem stamtąd węgiel. I okazuje się, że świat jest mały a my wszędzie możemy czuć się jak w domu. Po noclegu i porannej kawie długo odwlekaliśmy start. Trudno opuszczać miejsce, gdzie czujesz, że ktoś cieszy się z Twojej obecności.

Kolejny dzień to niewielki odcinek. Zaledwie 10 kilometrów. Po leniwym pływaniu docieramy na nocleg i szybko okazuje się, że jest lepiej niż przypuszczaliśmy. Całe pole namiotowe tylko dla nas. Jest boisko do siatkówki, dobre miejsce na ognisko i rzeka, kilkanaście metrów od nas. Dobry Gospodarz, który troszczy się byśmy nie umarli z głodu i pragnienia. Długo w noc rozchodziły się śpiewy przy ognisku a kiełbasa z ognia już dawno nie smakowała tak dobrze. Rano na Eucharystii Pan daje słowo: Kto opuszcza ojca lub matkę z mego powodu, stokroć więcej otrzymuje. I wszyscy w lot pojmują, że Ewangelia to nie tylko opowieść o Jezusie ale aktualne Słowo, które wypełnia się na naszych oczach. Wspólnota braci, których łączy otwartość na Boga i na ludzi to największy dar, który odkrywamy.

Po skończonej Eucharystii pada pomysł – zostajemy tutaj na jeszcze jeden dzień. Nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać do tego pomysłu. I cały dzień spędziliśmy na spacerze do pobliskiego Świętego Miejsca, na grze w siatkówkę i niekończących się rozmowach i kąpielach w rzece.

Ostatni dzień pływania to duże wyzwanie – prawie 20 km. do przepłynięcia i świadomość, że płyniemy trochę ciemno. Nie wiemy co będzie na trasie, nie wiemy gdzie dokładnie skończymy. I faktycznie – nie było łatwo. Trudny odcinek rzeki, później uciążliwe szuwary, nadciągające nad nas chmury zwiastujące burze. Wszystko to sprawiało, że niektórym puszczały nerwy a inni zaś z uśmiechem na ustach machali wiosłami. Kiedy wpłynęliśmy na ostatnie jezioro Rospuda chmury wisiały nisko nad nami. Jeszcze tylko dobić do naszego ostatniego noclegu, wyciągnąć kajaki na brzeg i … zobaczyć, że zaczyna się mocna ulewa. Jak to ktoś podsumował: Pan Bóg czuwa nad wariatami. Zmęczeni i szczęśliwi gratulowaliśmy sobie przebycia trasy. Jeszcze tylko wieczorna kąpiel w jeziorze i można zasiąść do kolacji. Nasze Gospodynie zatroszczyły się o nas a późno wieczorem, kiedy usłyszały nasze wspólne śpiewanie nie zabrakło dodatkowych, niespodziewanych dań dla głodnej ekipy.

Ten czas obfitował w różne wydarzenia: kilka „wywrotek” do wody, nasz koncert w Pociągowym WARS-ie, zacięte mecze siatkówki, wspólne pływanie w rzece i jeziorze ale też wspólna modlitwa i śpiew, poznawanie siebie nawzajem i dzielenie się wiarą. Wracając do domu już snuliśmy kolejne plany: nasze spotkania formacyjne, wyjazd w góry, wspólna zabawa, przyszłoroczne kajaki. I w wielu wypowiedziach pojawiało się ta sama myśl: warto było. Nawet jeśli było niewygodnie, czasem ryzykownie a nasi synowie narzekali na brak dostępu do internetu. Było warto bo czas, który zainwestowaliśmy w siebie już owocuje a będzie owocował jeszcze bardziej dla nas i nie tylko. Już teraz zapraszamy wszystkich chętnych na nasze spotkania i do udziału w kolejnych wyprawach.

Social Media
Obserwuj nas


Aktualności
Co u nas słychać ?
Spotkanie
Nasze kolejne spotkanie odbędzie się w środę 4 października 2017 o 17.00 w kościele Przemienienia Pańskiego w Libiążu. Rozpoczniemy Eucharystią, następnie przejdziemy na plebanię gdzie będziemy rozważać Pismo Święte i rozmawiać o nauczaniu LINK DO NAUCZANIA. Zapraszamy wszystkich mężczyzn z naszej Parafii i nie tylko, którzy pragną szukać czegoś więcej.
Social Media
Obserwuj nas


Aktualności
Co u nas słychać ?
Spotkanie
Nasze kolejne spotkanie odbędzie się w środę 4 października 2017 o 17.00 w kościele Przemienienia Pańskiego w Libiążu. Rozpoczniemy Eucharystią, następnie przejdziemy na plebanię gdzie będziemy rozważać Pismo Święte i rozmawiać o nauczaniu LINK DO NAUCZANIA. Zapraszamy wszystkich mężczyzn z naszej Parafii i nie tylko, którzy pragną szukać czegoś więcej.